7,5
„I kissed Shara Wheeler” to jedna z najbardziej wyczekiwanych przeze mnie młodzieżówek ubiegłego roku. Jest zabawna, wartościowa i bardzo wciągająca. Porusza wiele poważnych tematów tj. uprzedzenia, poszukiwanie własnej tożsamości czy religia, a jednocześnie jest świetnie zbilansowana humorem i często dramatycznymi, może troszkę przerysowanymi momentami dzięki czemu czyta się ją jak zwariowany queerowy rom-com.
Chloe przeprowadziła się do Alabamy z Californii 4 lata temu, jednak nadal nie potrafi znaleźć pozytywów w małomiasteczkowej, chrześcijańskiej społeczności. Jedynym co utrzymuje ją przy zmysłach to jej przyjaciele, wizja wyjazdu na studia i jej rywalizacja z Sharą Wheeler, perfekcyjną córką dyrektora, o tytuł najlepszego ucznia. Niestety miesiąc przed zakończeniem roku Shara całuje dziewczynę i znika następnego dnia. Zdezorientowana i wściekła Chloe decyduje się ją odnaleźć, zwłaszcza kiedy znajduje notatkę od zaginionej i odkrywa, że nie jest jedyną ofiarą całuśnej zabawy niedoszłej królowej balu. Od tego momentu razem z bohaterką rzucamy się w wir nowych znajomości, poszukiwania wskazówek, odkrywania starych sekretów i rozwiązywania zagadek, nie raz łamiąc przy tym prawo. Im bliżej Chloe jest bliższa celu tym bardziej popada w obsesję. Każda nowa wskazówka, każdy nowy detal o jej rywalce powoduje, że dziewczyna nie może myśleć o niczym innym. Nie cofnie się przed niczym by dokopać się do tego jaka naprawdę jest Shara i udowodnić wszystkim, że córka dyrektora nie jest tym za kogo się podaje. Ta obsesja powoduje, że dziewczyna nie widzi przemian jakie zachodzą w jej życiu, ani w niej samej. Co się stanie gdy w końcu odnajdzie Sharę i po co ta cała zabawa?