Po "Echo" jeszcze nie byłam pewna, czy bohaterowie są rozchwiani i szargały nimi emocje, czy to choroby psychiczne. "Hush" te wątpliwości rozwiał. Początek książki był dla mnie ciężki do czytania. Elizabeth całkowicie się rozsypała, Declan stał się skrajnie władczy i despotyczny. Wątek erotyczny mocny. Ostry, brutalny seks, zakrawający na gwałt. Dużo dywagacji i nużących powtórzeń wątpliwości, lęków, wspomnień, zapewnień. W dalszej części bohaterowie zaczynają wychodzić ze stagnacji. Tempo fabuły znacznie przyśpiesza. Dużo nieprzewidywalnych zwrotów akcji.
Nie wiem, czy wcześniej tego nie zauważałam, czy dopiero w tej części bohaterowie stają się hipokrytami. Po zabiciu wroga mają pretensje do jego żony za wspieranie mordercy... sami też nimi byli i też się wzajemnie wspierali.
Po raz kolejny autorka zaskoczyła mnie swoimi umiejętnościami literackimi. Złożoność postaci jest tak zdumiewająca, że robi się z tego czysta maestria.
Ostatni tom nadal utrzymany w mrocznym klimacie z mocnym finałem trylogii.