Przecież ja uwielbiam powieści Dumas... Obu panów Dumas... Uwielbiam to przeniesienie się w czasie, w czas honoru, zdrady, wartości, dość zapomnianych w dzisiejszych czasach. Uwielbiam też ekranizacje tych powieści. W każdej wersji.
Hrabia Monte Christo - monumentalne dzieło Dumas'a - wypożyczyłam w formie audiobooka, bo wydawało mi się, że już kiedyś (pewnie w podstawówce) czytałam tą powieść. Ale tylko mi się wydawało.
Dla formalności - czytał Marek Bojanowski.
Zaczęło się klimatycznie - w typie Trzech Muszkieterów. Jest miłość - w ramach możliwości nieszczęśliwa. Jest zdrada, jest przyjaźń. Są galery, więzienie i pałace kapiące złotem. Jest hrabia, są lochy. No niby wszystko jest jak należy...
Niestety - im dalej, tym bardziej akcja skupiała się na zemście. I to zemście za pieniądze.
W wielkim skrócie - dobrze, że nie jestem krytykiem literackim, bo w życiu nie uznałabym tej książki za wartościową w jakimkolwiek sensie. Jedyne plusy jakie widzę to dość ładne umiejscowienie akcji w klimacie epoki. Gdyby to było studium zemsty... Ale studium zemsty za pieniądze w cieniu trupów niewinnych - jeśli tak faktycznie wyglądało społeczeństwo w czasach Hrabiego Monte Christo to jak odnieść się do Muszkieterów? W mojej ocenie są to dwa różne światy etyczno-moralne. Staram się nie oceniać z punktu widzenia osoby zakorzenionej w XX/XXI wieku, bo gdybym podeszła do tego jak do zwyczajnej powieści... uznałabym ją za płytką, miałką i kretyńską. Starałam się ... naprawdę starałam się czytać tą książkę tak jak niegdyś Muszkieterów. Jako źródło wiedzy o epoce i o ludziach żyjących wówczas z ich wartościami, marzeniami itd...
Przez 1600 stron (ponad 20 godzin słuchania - dobrze, że mam dużo bezmózgowej roboty...) znalazłam tej wiedzy tyle samo co w książce kucharskiej. Książkę, która zalegała mi od lat na liście do przeczytania, uważam za odhaczoną i dajcie mi odpocząć od Dumas'a...
Muszkieterów chyba jednak oglądnę. Albo nie - zrobię sobie wyzwanie: przeczytać Muszkieterów (bądź przesłuchać) do końca roku. Mam wielką nadzieję, że nie rozczarują mnie aż tak bardzo jak Hrabia Monte Christo...