Moim zdaniem nie powinno się nazywać tych wypocin "podręcznikiem". Po prostu ładnie wydana książka do indoktrynacji. Jest pewien procent faktów, ładnych kolorowych zdjęć, ale większość treści to naginanie i zakłamywanie historii do określonej tezy. Co się dziwić, w końcu po to powstał ten przedmiot.