- Kłuj! Siecz! - rozległy się bojowe okrzyki. Zacięta walka zawrzała na całym wzgórzu. Niebawem rozerwały się szyki szwedzkie i bezładny tłum piechurów zaczął uchodzić w stronę głównych sił królewskich. Za nimi ruszyli w pogoń polscy jeźdźcy. Ogromny tuman kurzu wzniósł się nad całym pobojowiskiem. Pod jego osłoną husarze Dąborwy wpadli niespodziewanie na rajtarów hrabiego Mansfelda, wstrząśniętych już ogniem dział i piechoty, prowadzonym z obozu. Po złamaniu oporu jazdy uderzyli z rozpędem na drugi rzut piechoty szwedzkiej, dowodzonej przez Lennartssona. Dzielnie stawiali opór piechurzy, ale gdy spadła na nich jeszcze i lekka jazda lewego skrzydła, ulegli i poszli w rozsypkę...
[okładka]
[okładka]