Niby klasyk, ale to zwyczajna pulpa fikcyjna. Mignola ma jakieś skrzywienie - wszędzie wrzuca faszystów czy czarną magię. Skrząca autoironia staje się zbawieniem dla czytelnika. Pół żartem, pół serio o rogatym diable, który w wyniku ,,wypadku'' zamiast unicestwić ludzkość - zaczął się z ludźmi bratać.