Od 𝑯𝑨𝑷𝑷𝒀 𝑷𝑳𝑨𝑪𝑬 oczekiwałam tego, że mnie poruszy, wzbudzi masę emocji, które zawsze odczuwałam przy innych książkach autorki.
Współpraca reklamowa z
@wydawnictwo.kobieceKażda miłość, nawet ta idealna może przechodzić słabsze chwile. Wyn i Harriet przed pięcioma miesiącami rozstali się, ukryli ten fakt przed przyjaciółmi, a przecież zawsze tworzyli zgraną grupę. Na ostatnim wspólnym wyjeździe lądują w jednej sypialni, jak to się zakończy?
"Happy Place" jest trzecią książką od autorki, ktorą dane mi było przeczytać i z pewnością nie ostatnią. Wiem, że to rzadna nowość, ale zakochałam się. Zapytacie: w czym. A no w tych niedopowiedzeniach, w urwanych spojrzeniach, w kłótniach między bohaterami ale i w milczeniu; w bólu, w utraconych szansach.
Autorka mistrzowsko to wszystko przelała na papier. Śledzimy losy grupy przyjaciół, ale z naciskiem na dwójkę głównych bohaterów: ich przeszłość, chwile, gdy się pokochali, kolejne kroki w związku, w końcu moment, gdzie ich życie diametralnie się zmienia, a to wszystko okraszone wakacyjnym klimatem tak dobrze znanym w książkach Emily.
Ta książka idealne obrazuje to, jak ważne jest, by nie udawać, być sobą. Przekonałam się, jak zły jest brak szczerości, dostosowywanie się pod drugą osobę, poświęcanie swojego szczęścia względem kogoś, kogo się kocha. Bo czy możliwe jest bycie szczęśliwym, gdy w całości dopasowujemy się do drugiej osoby, nie bacząc na swoje dobro? Jak widać, czasem sama miłość to za mało.
"Happy Place" jest też idealnym obrazem tego, jak na nasze dorosłe decyzje rzutuje to, w jakiej rodzinie się wychowujemy za młodu.
Czym jest dla Ciebie szczęśliwe miejsce?