„Guwernantka” powiązana jest z „Dworem na martwym polu”, który czytałam wiele miesięcy temu, ale jeśli nie znacie fabuły, nie ma konieczności zapoznawania się z nią. Akcja powieści dzieje się w XIX wieku. Tytułowa bohaterka po śmierci swojego ojca trafia do dworu w Uroczyskach, gdzie ma zająć się edukacją dwójki najmłodszych dzieci z osieroconego rodzeństwa. Między ich opiekunem i jednocześnie najstarszym bratem a nią rodzi się więź. Niestety, życie rządzi się swoimi prawami, a obowiązek zawsze musi być na pierwszym miejscu. W dodatku Marie ma tajemnicę… Zawsze podkreślam, że książki Asi nie są dla każdego. Charakteryzuje je specyficzny styl, lekko egzaltowany, sprawiający wrażenie, że mamy do czynienia z książka napisaną przynajmniej stulecie temu. Nie wyobrażam sobie, by historie, które autorka nam serwuje, mogłyby być opowiedziane inaczej. Przyznam Wam się, że przez większość książki nie spodziewałam się, jak ostatecznie makabrycznie potoczy się fabuła, choć dostajemy pewne znaki, a mrok sączy się subtelnie spomiędzy stron. Lubię twórczość Asi, dbałość o każdy szczegół i to, że potrafi wydobyć ze mnie zasoby romantyczności.