Skylar Gardiner nie lubi zwracać na siebie uwagi. W nowej szkole próbuje raczej usunąć się w cień, niż rzucać w oczy. Pech chciał, że nauczyciel pomylił sprawdziany z matematyki i jej test z najgorszą oceną trafił do najlepszego ucznia, Skylera “Shya” Gardenera. Chłopak, chcąc wyjaśnić nieporozumienie, zostaje trafiony piorunem miłości. Od tej chwili próbuje robić wszystko, aby poznać bliżej swoją imienniczkę. Tylko że ona ewidentnie nie odwzajemnia tych chęci. Czy dziewczyna pachnąca bzem otworzy się na życzliwość i motyle zakochania, które oferuje jej Shy?
“Gra o serce” to debiut literacki Katarzyny Białkowskiej. I moim zdaniem to bardzo udany debiut. Spędziłam cudowny czas przy tej lekturze, na przemian śmiałam się i rozczulałam.
Mimo iż jest to historia typowo młodzieżowa, to nie jest poprowadzona sztampowym, znanym już schematem. W tej powieści mamy do czynienia przede wszystkim z jednostronnym uczuciem między postaciami, a samo zakończenie nie jest oczywiste i jednoznaczne.
Postać Shya jest wspaniale pozytywna, pełna energii, lekko nadpobudliwa, niecierpliwa, w tym chłopaku emocje buzują i sprawiają, że on sam wręcz, (metaforycznie) - fruwa nad ziemią. Wielokrotnie jego przemyślenia czy wywody wywoływały uśmiech na mojej twarzy. Natomiast obiekt jego uczuć, Skylar to dziewczyna skryta, wycofana, dławiąca się swoimi ukrytymi głęboko w sercu emocjami. Jest małomówna, smutna, nigdy nie pokaz...