Kolejny tomik poezji romskiej za mną. Tym razem pierwsze spotkanie z twórczością Izoldy Kwiek, która pisze nieco inaczej niż Papusza czy Teresa Mirga.
Po przeczytaniu wierszy trzech romskich poetek zaczynam widzieć w tej poezji pewne wspólne motywy. Przede wszystkim przewija się temat lasu, natury i tęsknoty za dawnym domem, życiem na świeżym powietrzu, ciągłym przemieszczaniem się.
Twórczość Kwiek, tak jak dwóch innych znanych mi Cyganek, jest prosta, przy czym świadomie nie dodaję przed tym słowem przysłówka "bardzo". Proste jest na przykład słownictwo, co stanowi chyba cechę charakterystyczną dla poezji romskiej. Jednakże w wierszach Kwiek widać pewne wysublimowanie. Ta twórczość jest bardziej skomplikowana. Odniosłem wrażenie, że autorka przemyślała tematykę, w jakiś sposób uporządkowała i zaplanowała poszczególne utwory. Być może jest to świadectwo ewolucji, jaka zachodzi w jeszcze młodej, romskiej twórczości.
Ta poezja jest prosta, ale tylko w pewnym kontekście, więc niech Was nie zmyli moja recenzja. Jest tak, kiedy porównamy Kwiek do znanych polskich pisarek i pisarzy, natomiast w zestawieniu z Papuszą te wiersze są zdecydowanie bardziej rozwinięte. Widać to chociażby w stopniu zaawansowania metafor.
Charakterystyczne dla tego tomiku są, jak sam tytuł wskazuje, tematy miłosne. Jest to dla mnie pewien powiew świeżości, jeśli idzie o dotychczas poznaną przeze mnie lirykę romską. Oprócz tego bardzo podobały mi się wiersze poświęco...