17 marca br., wieczorem, w Ermitażu, w obecności (największych, najwybitniejszych, całej wierchuszki) van Dycka, Vermeera (Wernera?) od Boscha i naszego Wyspiańskiego, ja, Gregor Senso (dopuściłem się, dokonałem karygodnego występku) zanieczyściłem (tragicznie, brutalnie, niewybaczalnie) van Dycka moją własną treścią żołądkową, która była jeśli uznać to za okoliczność łagodzącą, najwyższej jakości i wytworności, gdyż Ermitaż, jak wiadomo, słynie z kuchni...