Ida jest dramatopisarką – młodą i piękną, odnosi sukcesy, prowadzi uregulowane życie, ma męża i dwoje małych dzieci. Czy jest szczęśliwa? Na pozór tak, ale gdzieś tam, w głębi tli się niepokój, że to nie wszystko, że życie może i powinno dawać więcej. I przypadkiem poznaje Arnolda Buska. To wykładowca uniwersytecki, tłumacz Brechta. Przeciętny mężczyzna w średnim wieku – kolejna żona, dziecko, poza tym chętnie uwodzi studentki. W Idzie budzi namiętność, która wywróci do góry nogami całe jej życie. Sam Arnold początkowo się broni ale ulegnie gdy namiętność Idy nabierze cech wręcz opętania. Potem opętani będą już oboje. Każde szuka prawdziwego uczucia, oddania, bliskości, ale jedyne, co sobie nawzajem dają to fizyczność, traktowana z jakąś straszliwą zachłannością: więcej, więcej! Nic nie przynosi ukojenia, wszystko wzmaga niedosyt, lęk przed stratą, poczucie zagrożenia. Oboje wprawdzie zrywają dotychczasowe związki, ale mieszkają w dwóch oddalonych od siebie miastach. I wciąż nienasycenie. Stale powtarzane „kocham cię” przestaje znaczyć cokolwiek.
Co jeszcze zrobić, by pogłębić doznania? Powoli zaczynają przekraczać najbardziej intymne granice: alkohol, seanse grupowe, kluby swingersów, a potem kac moralny – dwoje zabłąkanych ludzi, spragnionych odrobiny ciepła, cząstki elementarne rzucone w pustą przestrzeń.