„Katastrofa zwyczajnego życia”
„Gdyby Nina wiedziała” to bolesna historia trzech pokoleń kobiet, matek i córek, na których życiu nierozliczona przeszłość kładzie się głębokim cieniem, a zatajane prawdy i powielane błędy są w ich wzajemnych nasączonych narastającym żalem relacjach niczym mur nie do przebycia. Pokoleń kobiet, które wchodzą z traumą w dorosłość, skrywając w sobie dziecko łaknące miłości i czułości, matczynego ciepła.
Czy w obliczu choroby jednej z nich odkrycie przeszłości, swoista spowiedź, okaże się dla nich oczyszczająca, czy pociągnie je na dno?
Z opowieści wynurza się nie tylko obraz okrucieństw jugosłowiańskiego obozu, ale przede wszystkim ran jątrzących się przez całe życie, blizn, które zawsze będą przypominać doznane krzywdy. Bo czy jakakolwiek miłość i lojalność może być tak bezgraniczna, że dopuszcza zdradę i porzucenie przez matkę własnego dziecka?
Forma podróży zarówno faktycznej jak i mentalnej, do miejsca z przeszłości, w którym wszystko się zaczęło, bardzo do mnie przemówiła. Podobnie jak kręcony w trakcie podróży film, na który składają się urywki nagrań i wspomnień. Podjęta w ten sposób próba rozliczenia się z własnymi demonami, zabarwiona miłością, nienawiścią i tęsknotą budzi silne, czasem sprzeczne emocje i zapada głęboko w serce. Nie daje jednoznacznych odpowiedzi, nie pozwala łatwo ocenić, pokazuje jednak jak wielki wpływ dokonane przez nas wybory mogą mieć nie tylko na nas, ale i kolejne pokolenia, jakim echem mogą nieść się nasze decyzje i jakich spustoszeń dokonać w życiu wielu osób.
To książka wymagająca skupienia podczas jej czytania, ale i ogromnie angażująca emocjonalnie. Równie poruszająca i wdzierająca się siłą do głowy jak nagrodzona Międzynarodową Nagrodą Bookera „Wchodzi koń do baru”. Bezsprzecznie warta uwagi.