Dawid Grosman to izraelski pisarz nagrodzony w 2017r. Brookerem za tytuł "Wchodzi koń do baru". Tworzy on prozę wysokiego poziomu, szturmem wdzierając się do umysłu czytelnika, nie pozostawiając go obojętnym wobec poruszanych tematów.
W swojej najnowszej książce opisuje pokolenie trzech kobiet niezdolnych do uczuć macierzyńskich, pałających niechęcią do swoich córek. Te bohaterki noszą w sobie ziarno męskiej szorstkości, nawet ordynarności, potrafią kochać tylko mężczyzn. Zło, które rodzi się w pierwszym pokoleniu, zostaje przekazywane wraz z krwią od babki do wnuczki. Wszystko zaczęło się od Wery, która w życiu pokochała tylko jedynego mężczyznę i w imię tej miłości zdecydowała się opuścić córkę wybierając pobyt w jugosłowiańskim obozie. Ratując niejako honor męża wystawia mu tym samym żywy pomnik. Piętno wojny zawsze stawia bohaterów przed trudnymi decyzjami, czy wzajemne oskarżenia zostaną pogrzebane, czy Wera odzyska przebaczenie? Czy matka może postąpić wbrew instynktowi?
Autor niczym kamerzysta ukazuje nam arenę zmagań trzech kobiet mających wzajemne pretensje o odrzucenie. Pełno tu gwałtowności, głośnych dyskusji, emocji, które niczym wybudzony ze snu wulkan dochodzą do głosu skrywane przez te wszystkie lata. Tak naprawdę najwięcej uwagi poświęca on osobie Wery czyniąc z tej historii spowiedź ku odkupieniu.
Nie jest to łatwa w odbiorze powieść, ani komfortowa. Grosman włada niesamowicie pięknym językiem, tu każde zdanie jest niezwykle cenne i niesie ogromny ładunek emocjonalny. Mamy dokładnie nakreśloną genezę owej nieszczęśliwej decyzji oraz jej późniejsze skutki, które wiszą nad pokoleniem kobiet niczym rzucona klątwa. To dość bolesny obraz, autor ma odwagę by pisać o tematach trudnych i czyni to niezwykle wyjątkowo.
Teraz już rozumiem czemu jest pewnym kandydatem do Literackiej Nagrody Nobla.