Wbrew opisowi z okładki Fusuke Shimomura nie jest młodym biznesmenem, tylko przeciętnym do bólu "salarymenem", najmniejszym i nieudolnym trybikiem w korporacyjnej machinie, niezbyt przy tym rozgarniętym, co tłumaczy jego desperackie i raczej żenujące próby wybicia się lub choćby przetrwania w zhierarchizowanym świecie japońskiego przedsiębiorstwa. Historyjki komiksowe z jego udziałem nie układają się w spójną opowieść: każda zaczyna się mniej więcej podobnie, lecz potem losy bohatera mogą potoczyć się różnie. W trzech przypadkach przenosimy się nawet do feudalnej Japonii. Fusuke doświadcza, czasem wraz z całym swoim otoczeniem, zdarzeń dziwacznych, absurdalnych, bardzo często na granicy dobrego smaku lub poza nią (większość historyjek zawiera jakiś nietypowy wątek erotyczny). A to wszystkie kobiety podczas pełni zamienią się w seksualnie pobudzone wilkołaki, a to Mikołaj podaruje bohaterowi widmowego konia, który zmusza go do spłaty wszystkich długów, a to znowu Fusuke ożeni się z kobietą, która ma dar jasnowidzenia... Czasem historia kończy się (względnie) pozytywnie, ale najczęściej Fusuke, po chwilowym przypływie powodzenia, ląduje na powrót w sytuacji wyjściowej lub nawet gorszej.
Nie ma w tym jakiegoś głębszego przesłania, raczej można się pośmiać. Choć zapewne u progu lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku, gdy powstawały i były publikowane, historyjki o Fusuke mogły podobać się podobnym jak on, zapracowanym, słabo opłacanym i sfrustrowanym pracownikom japońskic...