Zacznijmy od gniewu. Takiego, który pojawia się na półmetku życia, gdy widać już, że wokół głównie zakłamanie, a rzeczy, o których słuchaliśmy kiedyś z wypiekami na twarzy – istnieją tylko w bajkach. Później zazwyczaj przychodzi cynizm, ale Finian Mikcerion jest jeszcze na etapie gniewu, prawdę mówiąc: składa się w większej części z wściekłości i zmęczenia. Nie cierpi ogłupiających aplikacji i małostkowości ich użytkowników, nienawidzi świecących na niebiesko diod bluNetu, ale chyba najbardziej – siebie samego. Pozostał mu w życiu tylko jeden cel: zarobić poważne pieniądze i uciec jak najdalej od tego wszystkiego, włącznie z sobą samym. Dlatego właśnie postanawia wziąć udział w igrzyskach na odległej Pifiny. Następnie pomówmy o walce. Koloseum jest prawdziwe, choć nikt nie rozumie, jak dokładnie działa. Dzięki aplikacji użytkownicy mogą oglądać starcia z punktu widzenia widowni, gladiatora, lub (co najbardziej popularne) oczami bestii. W rywalizacji o kciuki w górę Finian Mikcerion stanie tam naprzeciwko Mnicha, Księżniczki, Korpo-kobiety i Hazardzisty – oraz swoich najgłębszych, indukowanych chemicznie koszmarów. Czegokolwiek boisz się najbardziej, Pifiny ma to dla ciebie. A Ministerstwo Sportu i Rozrywki zadba, by złe sny gladiatorów trafiły w gusta użytkowników. Czy Mikcerion odważy się przeciwstawić systemowi?