Opinia na temat książki Faebound. Więzy magii

Gdy dotarł do mnie egzemplarz „Faebound. Więzy magii” Saary El-Arifi byłam zachwycona jej wyglądem. Po prostu małe dzieło sztuki. W opisie zaznaczono, że jest to romantasy porównywane do książek Maas i Black. Nie ma dla mnie lepszej rekomendacji. Z ciekawością zabrałam się do czytania.

Yeeran i Lettle są siostrami. Pierwsza z nich jest nieustraszoną wojowniczką, która wspina się po szczeblach kariery i dowodzi żołnierzami w walce w wiecznej wojnie. Druga z nich jest wróżbitką, szuka w przepowiedniach obietnicy lepszej przyszłości. Jednak przez niefortunne decyzje Yeeran okrywa się hańbą i zostaje wygnana. Jej siostra podąża za nią. Razem odkrywają zdumiewające tajemnice. Bo coś co miało nie istnieć będzie miało wpływ na przyszłość świata.

Początek zaczął się intrygująco. Autorka powoli odkrywała przede mną szczegóły wykreowanego przez siebie świata. Niestety, bardzo szybko zaczęło mnie to wszytko nużyć. Gdy akcja przeniosła się do świata fae to niestety było już tylko gorzej. Rozumiem modę na umieszczanie postaci o różnej orientacji w książkach. Ale dlaczego od razu każdy z bohaterów musi być albo osobą homoseksualną albo niebinarną. Zdecydowanie było tu tego za dużo i nic nie wnosiło do fabuły. Dialogi były strasznie drętwe. A zachowanie bohaterów pozostawiało wiele do życzenia. Bardziej pasowało do rozwydrzonych nastolatków niż dorosłych ludzi. Wiele tutaj niejasności i mam wrażenie, że autorka skupiała się nie na tym, na czym powinna. Szczerze, to gdyby nie audiobook, na który się przerzuciłam i słuchałam na dużym przyspieszeniu chyba bym przez tę powieść nie przebrnęła. Jak dla mnie to obok romantasy nawet nie stało. Strasznie jestem zawiedziona tą historią. Naprawdę szkoda, że tak pięknie wydana książka okazała się kompletnym gniotem. Zdecydowanie nie polecam.