Optymiści mówią, że śmierć nie jest końcem a nowym początkiem. Gdy przez błąd Yeeran giną jej żołnierze, elfka jest pewna, że czeka ją kara śmierci. Lecz gdy los ma inne plany i skazuje ją na wygnanie, śmierć wcale nie przestaje podążać jej śladem. Ciągle zagrożenie, niepewność i przypominające urojenia marzenia o powrocie w chwale… a jakby tego było mało jej ukochana siostra zamiast siedzieć bezpiecznie w domu, ruszyła za nią, ciągnąć w te podróż także obwiniającego się o całą tę sytuację Rayana.
Jak żyć?
Gdy mit o istnieniu fae okazuje się prawdą, a rasa która miała dawno temu wymrzeć, wydaje się mieć całkiem dobrze w ukrytej przed światem enklawie, bohaterowie Faebound Więzy magii będą musieli zmierzyć się nie tylko z rasizmem (gatunkowizmem?) i społecznym odrzuceniem. Gdy największym wrogiem okażą się ich własne uczucia i pragnienia Yeeran, Lettle i Rayan będą musieli stawić czoła przeznaczeniu, które już wybrało dla nich ścieżkę. Czy uda im się ocalić to co kochają najbardziej? Czy obowiązek okaże się ważniejszy od tego, co dyktuje serce?
Faebound Więzy magii to książka przepięknie wydana i oceniając ją uniesposób o tym nie wspomnieć. Niezwykła okładka, barwione brzegi i piękne mapy, dla okładkowych srok to prawdziwa perełka. Czy treść jest równie urodziwa?
Zdecydowanie mamy tu do czynienia z pełnokrwistym fantasy w dobrym stylu. Elfy i fae, utracona magia i wieczna wojna o władzę, zasoby i miejsce na kartach historii. I nie jest to moi drodzy young adult, w tej książce nie brak scen brutalnych walk, seksu czy nienawiści na tle rasowym. Bohaterowie niemal od początku są uwikłani w moralnie wątpliwe przedsięwzięcia, które z rozdziału na rozdział okazują się mieć jeszcze głębsze dno. Protagoniści szybko zderzają się z ścianą potępienia za ich wcześniejsze czyny i odrzuceniem społecznym, które utrudnia znalezienie sobie miejsca w nowej rzeczywistości, w której przyszło im żyć. A gdyby zagrożeń z zewnątrz było im mało, do głosu dochodzą również ich uczucia i mroczne przepowiednie Lettle, które spełniają się mimo, że dziewczyna nie potrafi właściwie zinterpretować.
Ta książka ma oczywiście swoje minusy – przede wszystkim w oczy rzuca się poprawność polityczna, robiona na siłę. Postacie niebinarne są tylko po to, by zapełnić niszę, nie wnosząc w zasadzie nic do historii, ot przechodziły, to się otarły o fabułę i tyle. Również wątek romantyczny w przypadku obu sióstr mocno kuleje i ani ‘enemie to lovers’ ani klasyczny’ romans z złowrogą wróżbą w tle’ nie wydają się tu specjalnie dopracowane, autorka znacznie mocniej skupia się na knuciu intryg – dla jednych będzie to plus, dla innych minus. Mnie osobiście kusiły intrygi ale nie pogardziłabym odrobiną ognia w tych związkach, bo w taki formie były jakieś takie zbyt waniliowe, jak na mój gust.
Jednak w końcowej ocenie plusy zdecydowanie dominują. Zakończenie jest tak skonstruowane, że gdybym tylko posiadała drugi tom, to sięgnęłabym po niego bez chwili wahania. Saara El-Arifi nie bawi się w łatwe, słodkie zakończenia. Jej bohaterowie nie dostają happy endu, tylko listę zadań, które postawił przed nimi los i jeśli nie zaczną ich realizować, ich życia utkną w martwym punkcie. Pełno tam trudnych decyzji, mrocznych przepowiedni i złamanych serc, aż drżę z ekscytacji co przyniesie kontynuacja!
Zdecydowanie warto sięgnąć po Faebound Więzy magii, jest to kawał dobrego fantasy, pełnego tajemnic, magicznych stworzeń i wojowniczych kobiet. Ja polecam. 7/10
Za egzemplarz recenzencki dziękuję
Wydawnictwu Literackiemu
#współpracarecenzencka
#współpracabarterowa
#współpracareklamowa