Zawsze obecna, ale ciągle inna, zmienia się w zależności od pory roku i na przestrzeni lat, ale ciągle świadczy o indywidualności swojego właściciela. Jest widzialnym znakiem życia, a więc samym życiem. Nic, co ludzkie, nie jest tak wyraziste i fascynujące, i może właśnie dlatego tak mało ciągle o niej wiemy i tak słabo rozumiemy funkcje, które pełni. Czym zatem jest twarz? Czy objawia się tylko w kontakcie z innymi twarzami i nie istnieje sama dla siebie? Czy jest tylko wyrazem komunikacji i międzyludzkich relacji? I czy to w ogóle nie ironia, a może nawet absurd, aby mówić o historii twarzy, skoro każda z miliardów ludzkich twarzy ma własną intymną historię? Odpowiedzi na te i podobne pytania sprawiają, że najnowszej książki Hansa Beltinga nie sposób postawić w jednym szeregu z innymi „historiami twarzy” czy „historiami portretu”. Faces zaczynają się opisem masek z epoki kamiennej, a kończą na analizie twarzy produkowanych przez nowoczesne massmedia. W maskach teatralnych i mimice aktora, w fotografii, filmie, sztuce dawnej i współczesnej Belting odkrywa próby opisu życia twarzy, którą uważa się za siedlisko jaźni. Owo życie jawi się jednak jako nieprzedstawialne, pozostaje odporne na wszelkie normy i stereotypy.