Koncept 10/10, wykonanie 5/10, czyli szewc bez butów chodzi.
W zasadzie cały sens esencjalizmu został wyłożony na okładce: "Mniej, ale lepiej" (w oryginale: Less but better).
Wspaniała idea, której wdrożenia potrzebujemy zarówno na poziomie indywidualnych wyborów, zespołów roboczych, organizacji i całych społeczeństw, przytłoczeni na co dzień nadmiarem bodźców, wyzwań i skonfliktowanych celów.
I tutaj rolę autora książki widziałabym w przybliżeniu czytelnikom tego abstrakcyjnego hasła oraz wskazaniu na konkretne rozwiązania, niekoniecznie gotowce do natychmiastowego wdrożenia, ale przykłady z życia wzięte, którymi można by się zainspirować we własnej praktyce.
Niestety, to się niemal nie wydarza. Autor częstuje nas jedynie rozszerzonym zestawem abstrakcyjnych frazesów, które dają się sprowadzić do "nieesencjaliści - be, esencjaliści - cacy", grafikami, które nic wartościowego do zrozumienia tematu nie wnoszą i przykładami z życia rekinów biznesu, przy czym odnoszę nieodparte wrażenie, że głównym celem ich zamieszczenia było dodanie autorowi blasku poprzez asocjację.
Oddając autorowi, co mu się należy za rozpropagowanie idei esencjalizmu, książki na ten temat polecam jednak innych autorów, np. Joshua Becker czy Leo Babauta.