Na początku była idea.
Wspaniały plan, by dzięki wirusowi, który występuje w organizmie jednej, jedynej ryby, opracować niemal magiczne panaceum, które wyleczy dosłownie wszystko i zadba, żeby ludzkość już nigdy nie musiała obawiać się chorób.
No ja nie wiem, co mogło pójść nie tak? xD
Gdy Rosję ogarnia epidemia zombie główni bohaterowie mają dwa wyjścia: poddać się i zginąć, albo zrobić wszystko co w ich mocy, by przetrwać. Jak łatwo się domyśleć, nikt celowo nie wybiera opcji nr1, jednak przeżycie to dopiero początek, a zapewnić bezpieczeństwo sobie i bliskim wcale nie będzie łatwo.
Epoka martwych jak to modne od kilku lat prowadzona jest w narracji wielu bohaterów. W ten sposób poznajemy naukowców, bojowników, dorobkiewiczów i miejskich cwaniaczków, którzy na wszelkie sposoby trzymają się życia, nawet jeśli przy okazji gubią człowieczeństwo. Na pierwszy plan wysuwa się jednak Siergiej Kramcow, który staje się przywódcom coraz większej grupy ocalonych i dzięki swoim wrodzonym talentom, umiejętnościom nabytym w wojsku i zwykłej inteligencji powoli ale skutecznie umacnia swoją pozycję i planuje przyszłe posunięcia, mające zapewnić jego ludziom przetrwanie.
Czy ta książka przypadnie do gustu wszystkim fanom zombie? Tego nie wiem. Ja przyznaję początkowo miałam z nią ogromny problem. Do momentu „przejęcia sterów” przez Kramcowa bohaterowie zachowują się jak egoistyczni, narcystyczni buce, zapatrzeni tylko w samych siebie i swoją idealność, święcie przekonani o niepodważalności swoich racji i poglądów, snują się przez pierwsze rozdziały wywołując w czytelniku niemal alergiczne swędzenie odrazy.
Jednak nie da się nie zauważyć, że im dalej w tekst, tym książka lepsza. Z kolejnymi stronami, bohaterowie nie tylko zauważalnie zyskują na inteligencji ale również na przydatności względem społeczeństwa, płytkie i głupiutkie do tej pory dziewczęta, nagle uczą się strzelać, pomagają w kuchni i patrolują zajęty teren. Naukowcy zaczynają rozumieć, że zabawa w boga to nienajlepszy pomysł a krezusi, że pieniądze to nie wszystko, cóż jednak, mleko a raczej wirus, już się rozlał, a światu grozi całkowita zagłada.
Po dość trudnym początku Epoka martwych zaskakuje poziomem. Siergiej, który staje się przewodnikiem po świecie zainfekowanym wirusem zombie odznacza się jak na bohatera niezwykłym poziomem logiki i dobrym planowaniem. Wie, co i kiedy należy ukraść, a co wymienić, żeby nie napytać sobie biedy, gromadzi wokół ludzi o przydatnych umiejętnościach, którzy w kolejnych latach będą pomocni w odbudowie społeczeństwa nawet jeśli będzie to tylko niewielka społeczność ocalonych. Łączy w sobie odpowiednią dawkę hura optymizmu ze zdrowym rozsądkiem, a moralność nie zaślepia go w sytuacjach, gdy należy reagować szybko i sprawnie.
Jednak tom ten nie jest również bez wad. Choć ja sama bawiłam się świetnie przy czytaniu o broni, którą udało im się zdobyć, jej modelach, gatunkach, nabojach i przeróbkach, to wiem, że nie jednego czytelnika mogłoby to znudzić. Z resztą i ja w pewnym momencie miałam już odrobinę dość, choć temat niezaprzeczalnie był ciekawy, to czytanie tego samego opisu kolejnej strzelby po raz któryś z rzędu przestawał ciekawić a zaczynał nudzić.
Tym co zdecydowanie mi się nie podobało był sposób w jaki autor przedstawia fizyczność swoich bohaterów, zwłaszcza kobiet i stereotypowy podział ról w społeczeństwie – kobiety do garów, mężczyźni do broni*.
Większość postaci żeńskich w Epoce martwych jest przedstawiana przez pryzmat urody i nikt nie spodziewa się po nich inteligencji, co widać najbardziej na przykładzie Marii, która za każdym razem zaskakuje mężczyzn tym, że potrafi strzelać z zimną krwią i nie brak jej opanowania w trudnych sytuacjach. Oczywiście biorę pod uwagę, że akcja książki dzieje się w Rosji i że takie podejście wcale nie jest tam niczym dziwnym, jednak nie musi mi się to podobać.
Po trudnych początkach, książka zaskakuje pozytywnie poziomem i Siergiejem, który wybija się w trakcie czytania na głównego protagonistę. Jak już wspominałam jego zachowanie mimo całej tej niedorzecznej sytuacji z niezwykle zaraźliwym wirusem zombie, było uporządkowane i logiczne i w razie końca świata lepszego przywódcę ciężko byłoby znaleźć. Finalnie daje Epoce martwych 7/10, bo mimo pewnych potknięć i minusów czytając bawiłam się bardzo dobrze, a odłożywszy książkę z zaskoczeniem zrozumiałam, że chętnie sięgnęłabym po kolejny tom!
*Kobiety dostają broń tylko i wyłącznie z powodów braków, gdyby w ich grupie znajdowali się mężczyźni, mogący zostać uzbrojeni i wysłani do patrolowania, kobiety oddelegowanoby do kuchni – co jest wielokrotnie podkreślane przez autora.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Efir
#współpracabarterowa
#współpracarecenzencka
#współpracareklamowa