Profesor Klapka z nieodłącznym Lampyrisem, psem elektronicznym, doszli do skraju miasta. Otworzyła się przed nimi szeroka płaszczyzna pól zamknięta na horyzoncie linią lasu. Na otwartym terenie wyrastał szarą bryłą wysoki gmach.
– Zbliżamy się do celu – powiedział profesor.
– Ciekawe, co nas czeka w nowym miejscu – westchnął pies.
– Jakoś nie czuję w sobie entuzjazmu. Ośrodek Sztuki Cybernetycznej – powiedział z przekąsem. – Krzyku było o tym Ośrodku co niemiara.
Prasa, telewizja… a odkąd go uruchomiono, zrobiła się cisza.
– Może nie wszystko przebiega tam prawidłowo?…
– Ciekawe, co nas czeka w nowym miejscu – westchnął pies.
– Jakoś nie czuję w sobie entuzjazmu. Ośrodek Sztuki Cybernetycznej – powiedział z przekąsem. – Krzyku było o tym Ośrodku co niemiara.
Prasa, telewizja… a odkąd go uruchomiono, zrobiła się cisza.
– Może nie wszystko przebiega tam prawidłowo?…