Od 1999 r. w Kościele katolickim istnieje nowy ryt tzw. "Wielkiego Egzorcyzmu". Czyżbyśmy mieli do czynienia z nawrotem średniowiecza? Mimo że wiara w diabła i demony wydaje się wielu anachroniczna, to jednak wciąż jeszcze ludzie dręczeni przez Złego czy uważający się za opętanych przez diabła szukają pomocy. Jak można im pomóc? Czy takimi przypadkami powinien zająć się psychiatra? A może mamy tu do czynienia z kolejnym wyzwaniem dla opieki duszpasterskiej? Przy użyciu jakich terminów można w ogóle wyrazić rzeczywistość zła, której przecież nie sposób zanegować?