Cykl powieściowy M. Wells nabiera rozmachu, jaki był mu niewątpliwie potrzebny, żeby nie pogrążył się w smętnych powtórkach tego samego schematu fabularnego i pogoni za swoim ogonem. Mordbot zyskuje coraz potężniejszych przeciwników i najlepszych możliwych sprzymierzeńców, dzięki czemu jego zadania i przygody stają się bardziej efektowne i wciągające dla czytelnika. Naukowa otoczka i potencjalnie poważne problemy wynikające z interakcji biologicznej i sztucznej inteligencji schodzą w tej książce na nieco dalszy plan i w moim przekonaniu wychodzi to cyklowi na dobre. To najlepsza jego część jak na razie.