W dorobku literackim Gertrude Atherton historii z dreszczykiem znajdziemy niewiele. W zbiorze opowiadań „Dzwon we mgle” znajduje się sześć nowel jej autorstwa, a jeżeli wierzyć okładkowemu opisowi, jej twórczość gotycka nie ustępuje takim autorom jak Edith Wharton czy Ambrose Bierce, których opowiadania grozy miałam już przyjemność czytać. Czy tak jest rzeczywiście?
Wydaje mi się, że tak. Niesamowitość tych historii, podobnie jak u Wharton i Bierce’a, tkwi w subtelnym klimacie i niedopowiedzeniach, bez epatowania makabrą. Oczywiście, znajdziemy tu lepsze i gorsze opowiadania, ale całość się broni. Moim numerem jeden, jak chyba u wielu czytelników, jest „Syrena mgłowa” – historia tragicznego w skutkach romansu panny i żonatego mężczyzny, w czasach, kiedy był to naprawdę okropny skandal. Nie mogę jednak przejść obojętnie obok historii opisanej w opowiadaniu „Największe szczęście największej liczbie ludzi” – z motywem wątpliwości moralnych lekarza, który ma możliwość decydowania o ludzkim życiu.
Czyli - zaliczyłam dobry powrót do Biblioteki Grozy :)