Ciekawe historie, w większości spisane z talentem, wciągające, tylko... nihil novi. Z wyjątkiem tych, których akcja toczy się na Wileńszczyźnie, bo o tych terenach wiem niewiele, nie czytałam za dużo o wojennych losach ludzi tam mieszkających - te były dla mnie czymś nowym i czytałam je z zaciekawieniem. Szczególnie opowieść Wandy Cejkówny Kałki zafascynowała mnie, ponieważ jest najciekawsza i pokazuje losy zesłanych na Syberię. Pozostałe, te które mówią o Warszawie czy innych miastach i miejscowościach okupowanych przez Niemców, są wtórne, takie opowieści lub podobne już były w innych książkach. Nie umniejsza to zasług bohaterskich dziewcząt, które przeżywały nieprawdopodobne historie, którym wielokrotnie cudem udało się przeżyć. Ile takich jak one nie miało tyle szczęścia, nie mogło opowiedzieć po latach o swoich przeżyciach... Największe rozczarowanie to krótka opowieść córki Piłsudskiego, Jadwigi, która nic tak naprawdę wspaniałego nie zrobiła, była o tyle oryginalna na tle innych, że interesowała się lotnictwem i była pilotem - cóż, byłoby dziewcząt-pilotów zapewne więcej, ale to był wtedy zawód drogi, dla elit. Jagoda na początku wojny została wywieziona rządowym samolotem do Szwecji, potem przerzucona do Anglii, gdzie przewoziła pilotów z lotniska na lotnisko i dostarczała im samoloty. Nic bohaterskiego nie zrobiła, była bezpieczna, chroniona, na tle innych dziewcząt z tej książki wypada bardzo blado.
http://...