Jakoś tak ostatnimi czasy mam szczęście trafiania na książki o tematyce położniczej, a raczej o jej początkach. I tym razem mogłam zgłębiać początki tej profesji, za sprawą drugiej części serii Sekretne schronisko.
Bohaterka Sabina marzy o pracy z kobietami oczekującymi na narodziny swoich dzieci. Szczególnie leży jej na sercu pomoc wcześniakom. Niestety czasy w których zyje nie sprzyjają kształceniu się kobiet, a rolę akuszerek pełnią najczęściej wiejskie babki. Sabina chcąć osiągnąć swoj cel posuwa się do podstępu i podszywa sie pod swoją kuzynkę, by móc uczyć się w szkole dla akuszerek.
Powieść przenosi nas w czasy, gdy Polski nie było na mapie Europy, a zrywy wolnościowe były powszechne. Stąd obecność w cukrowni żołdaków rosyjskich oraz akcje przeciwko tym ktorzy walczą o wolność.
Choć wiem, jakie było podejście w tamtych czasach do medycyny, to wciąż zaskakuje i dziwi powszechność wszelkiego rodzaju zabobonów, barku podstawowej wiedzy o higienie itd.
Wplecenie przez autorkę wątków historycznych sprawia, że lepiej rozumiemy kontekst społeczny i decyje bohaterów.
Dużo tu emocji i tych dobrych, ale i tych trudnych , smutnych. Autorka stworzyła niezwykły klimat XIX wiecznego dworu z jego tradycjami, ale i ułomnościami.
Ciekawa jest rownież historia babki Apolonii. Z zainteresowanie się gne po kolejny tom, aby zobaczyc na ile udało sie wprowadzić w czyn ideę dworskiego szpitala.