...Ten zeszyt pełen jest drobnego, już blaknącego pisma. To kotwica, łącząca mnie z tamtymi latami. A oto bęben kotwiczny zaczyna się obracać i jej łańcuch z ogromną prędkością przybliża mnie do tamtego brzegu, przez tyle lat niknącego w oddali. Znów mam trzydzieści lat i jest wczesny kwietniowy ranek, gdy Niewidzialni nacisnęli dzwonek do naszego domu. Nikt im nie odpowiedział, spaliśmy jeszcze, więc spróbowali znowu. I zanim wkroczyli do mego pokoju, miałem ułamek minuty, by pomyśleć, gdzie ukryć notatnik. Zdążyłem chwycić go ze stołu i kopnąć pod tapczan, na którym spałem. Był nakryty grubą futrzaną narzutą i zeszyt pofrunął w ciemną czeluść. Niewiele więc znaleźli, choć rewizja była dokładna. (Dziennik wojny jaruzelskiej).