„Dobrze było dzieciom państwa Prawdziwców. Wzrastały w przekonaniu, że nigdzie nie może być równie miło, jak w »dziecinnym« dworze. Taką nazwę dawały wszystkiemu, co uważały za swoją wyłączność. »Dziecinnymi« byli tatuś i mamusia, którzy od rana do nocy pracowali na to, żeby móc ich wychowywać na zdrowych, dzielnych i zacnych ludzi; »dziecinnymi« byli dwór i ogród, »dziecinną« Elżbieta, niańka malutkiej Jasi, stara Terlecka, lokaj Krzysztof, dużo całych i popsutych zabawek, para siwków, które dzieci woziły do kościoła i czasem w lecie na spacer...”