„DYKTERYJKI PRZEDŚMIERTNE” czyta się jak powieść sensacyjną. Wszystko w tej książce na opak, a całość zmierza do puenty najmniej oczekiwanej.
Autor (reżyser, muzyk, filozof) opisuje historyjki z życia wzięte, ale z życia tak nieprawdopodobnie powikłanego, jakby wyjęte było z bardzo wymyślnej powieści.
„Dykteryjki” ocierają się o wszystkie paradoksy polskiej historii dwudziestego wieku: czasy stalinizmu, gomułkowszczyzna, palenie Komitetów Wojewódzkich Partii, epoka Gierka, euforia Solidarności, która tragicznie rozmyła się po 1989 roku. Autor przeżył to wszystko na własnej skórze, widział to na własne oczy i opisał rzetelnie, ale w totalnej niezgodzie z tym, co dziś się o tym pisze i co stało się obowiązującym kanonem w historiografii. Najbarwniejsze dykteryjki związane są z małżeństwem z Joanną Kulmową…
Teresa Torańska w prywatnym liście wydała opinię: „Książka jest fantastyczna. (…) Piękna polszczyzna, poczucie humoru – same delicje nie tylko na deszczową pogodę..”. A Michał Głowiński napisał do autora: „Dykteryjki przeczytałem od deski do deski. Mają one niezwykły ton, łączą mówienie o podstawowych sprawach egzystencjalnych z żartem i ironią, a wszystko to daje głębsze znaczenie. Proza ta za sprawą swego tonu, tej niby potoczności wypracowanej w każdym calu, przypomina utwory prozą Białoszewskiego, choć oczywiście o żadnej zależności czy nawiązywaniu mowy być nie może. Ten poważnie-żartobliwy ton okazuje się niezwykle właściwy, gdy mowa o czasach PRL-u, które rajem oczywiście nie były, ale nie były też, przynajmniej od pewnego momentu, piekłem…”.