Nie tego się spodziewałam. Byłam wręcz pewna, że ta seria zakończy się całkiem inaczej i do ostatniej chwili miałam taką nadzieję, ale niestety… książka zakończyła się rozdarciem mojego serca na milion kawałeczków. „Niebo pełne gwiazd” to ostatnia część serii „Dreadful”. Nie była to najwybitniejsza seria, jaką czytałam, ale pomimo tego bardzo ją polubiłam i zżyłam się z bohaterami. Jest mi trochę przykro, że ten ostatni tom zakończył się w taki sposób i powiem wam, że było to dla mnie szokujące. Każda kolejna część była dla mnie coraz większym zaskoczeniem, ale ten tom wygrał wszystko. Rozterki bohaterów, jakie tutaj mamy, problemy, przed jakimi muszą stanąć, poświęcenie, jakie w sobie mają i sekrety, które w końcu ujrzały światło dzienne… z czystym sercem mogę stwierdzić, że to był tom, który najbardziej trafił w moje serce.
Przygoda z „Dreadful” zaczęła się u mnie burzliwie, ale skończyła się rewelacyjne i z bólem w sercu. Bardzo się cieszę, że mogłam poznać Effie oraz jej przyjaciół i nie odłożyłam tej serii, kiedy myślałam, że raczej mnie nie zachwyci. Dałam jej szansę i nie żałuję.