Opinia na temat książki Dom z liści

Czasem czytanie książki wykracza poza standardowe pojęcie obcowania z literaturą, jest czymś więcej.
Gdy otworzył się przede mną labirynt otchłani upstrzony dziwnymi niepokojącymi zdarzeniami rodem z Paranormal Activity czuł się zdezorientowana. Czułam, że ta książka puchnie s moich dłoniach, powiększa się z każdym centymetrem niczym tytułowy dom. Autor mami nas swoimi sztuczkami oferując powieść niekonwencjonalną, oryginalną, wynikającą się standardowym kanonom gatunku. W moim umyśle wywołała niemały zamęt, bo zanim dotrwałam do połowy zdążyłam się setki razy zgubić.
Czterostronicowe przypisy nie ułatwiały tego zadania, odciągały uwagę od głównego wątku, całość wymagała ogromnego skupienia, a przy tym cierpliwości. Są tu fragmenty, które odczytamy wyłącznie za pomocą lustra, zdania przekreślone, fragmenty pisane szyfrem - wszystko świadczy o oryginalności tego dzieła, potęguje absurd, tylko czy każdy czytelnik będzie na tyle cierpliwy by przetrwać te udziwnienia? Owszem oklaski należą się autorowi za niezwykłą pomysłowość, w moim umyśle rodzi się pytanie na ile taka powieść jest zjadliwa, przyswajalna, ilu czytelników dotrwa do finału?
Osobiście byłam mocno zmęczona taką formą, mało tu konkretnej akcji i samych konkretów, wszystko brzmi jak bełkot utopiony w oparach absurdu.
Szkatułkowa kompozycja, mnóstwo koronkowej roboty, ale czy faktycznie Dom z liści jest wart aż tylu zachwytów?