Po katastrofalnym zakończeniu sprawy Birk Larsen i postrzeleniu Jana Meyera, Sarah Lund została wyrzucona z kopenhaskiej policji. W zamian za to zaproponowano jej kiepsko płatną w straży granicznej. Mijają dwa lata. Pod posterunek policji w Gedser przyjeżdża w imieniu byłego szefa Lund Ulrik Strange i prosi ją, by wspomogła śledztwo w sprawie zabójstwa Anne Dragsholm. Początkowo kobieta się nie zgadza, nie radząc sobie z poczuciem winy. Jednak kolejne morderstwa i instynkt śledczej powodują, że po raz kolejny Sarah zakłada swój wełniany sweter i zaczyna prowadzić śledztwo na własnych zasadach.
Kiedy 7 lat temu po raz pierwszy sięgnęłam po serię z Lund, byłam mile zaskoczona tym, jak każdy z grubasków zrobił na mnie pozytywne wrażenie. Przed obejrzeniem seriali postanowiłam sobie przypomnieć fabułę i tak jak jedynka potwierdziła moje pozytywne wrażenia, tak dwójka tym razem nie do końca. David Hewson potrafi pisać i zaciekawić swojego odbiorę dość zawiłą zagadką kryminalną połączoną z polityką. I właśnie ten drugi łącznik tym razem nie do końca mi siadł. Ilość bohaterów, męczący wątek polityczny spowodował, że miałam takie momenty, kiedy trochę nudziłam się podczas czytania. Jest to dobra powieść mająca swoje wzloty i upadki, z ciekawie zarysowaną postacią kobiecą, której warto dać szansę. Tylko trzeba się liczyć z tym, że akcja toczy się swoim tempem. Ode mnie 8/10. Przede mną trzeci tom, który na tamten moment był tym najlepszym. Oby upływ czasu tego nie zmienił.