Świetnie się przy tej książce bawiłam, choć były tu też elementy stresujące, choćby z początku, kiedy jeden z robotników zawisł nad przepaścią. Budowali Wieżę Eiffla i kiedy jeden z nich zawisł, reszta zamiast pomóc stała i patrzyła. Byli zdania, że nie dadzą rady i obserwowali tylko rozwój sytuacji. W pewnym momencie wpadł tam ktoś młody i pomógł mu się uwolnić. Wtedy też rozpoczęli rozmowy odnośnie bezpieczeństwa osób, które pracują na wysokości. Nawet przytoczyli jedną osobowość, która faktycznie straciła wtedy życie, prawdopodobnie z powodu własnej głupoty. Dalej ten wątek ginie, a mi nie dawał spokoju, bo nie lubię jak coś się zacznie i nie skończy. Poprzez kolejne wydarzenia i rozdziały, które są kontynuacją, poznajemy postać Dobrowolskiego od każdej ze stron. Już wiemy, że ma dobre serce i jest uczynny. Bohaterzy czasami wysławiają się innymi słowami, gdyż nie każdy z nich ma polskie korzenie. Co trudniejsze wyrazy są na dole strony wyjaśnione. To nie tylko zwykła opowieść, gdyż poutykane są tu prawdziwe wydarzenia, bardzo dobrze zresztą poznamy czasy 1889 roku, kiedy dojdzie do wystawy prawdziwych dzieł sztuki. Autor tak manipuluje fabułą, że to bardzo nas interesuje, daje tu duży nacisk na bogactwo, co zawsze każdego człowieka zainteresuje. By nie było zbyt nudno, dołożył nam tu fascynację pewną kobietą, która zdradzi ogromny sekret. Następnie postać stanie przed trudnym wyborem, bo to, co dalej się może wydarzyć, staje tylko w jego rękach. Nie spodziewał się ty...