Nadzwyczaj "europejska" powieść, gdy tę europejskość rozumieć w rosyjskich kategoriach: Europa jako ojczyzna, schronienie i ostoja wartości LGBT. Jak gdyby autorka chciała potwierdzić stereotypy szerzone przez putinowską propagandę lub... próbowała za wszelką cenę otrzymać europejską nagrodę literacką. Za tematykę LGBT, za krytykę autorytarnych, niedemokratycznych rządów w republikach postsowieckich i za piętnowanie rosyjskiej mentalności, opartej na homofobii i nienawiści do nie-Rosjan. Do tego dochodzi wątek żydowski, emigranci, nowa sztuka i złośliwe spojrzenie na luksusowe życie najwyższych sfer Azerbejdżanu - istny "montaż atrakcji". Przy tym autorka jest Niemką pochodzącą właśnie z Azerbejdżanu, co mogłoby sugerować, że w kwestii swej azjatyckiej ojczyzny wie nie mniej, niż o Niemczech, choć trudno temu dać wiarę komuś, kto choć raz widział ten kraj. Ja byłem i mogę zaświadczyć, że mieszkają tam również całkiem normalni ludzie, a rewelacje autorki, że tam tylko "brud, smród i ubóstwo" są grubo przesadzone. Obraz Azerbejdżanu zbudowany jest tutaj najwidoczniej na stereotypach z wykorzystaniem zjadliwej, pełnej przesady ironii.
Mamy więc małżeństwo zawarte pod presją rodziny i dla świętego spokoju. Ona - Leyla, jedyne dziecko Gruzinki i Azera z najwyższych sfer (możliwe, że rodzice Leyli - Gruzinka Nino i Azer Ali - to nawiązanie do bohaterów znanej powieści "Ali i Nino" żydowskiego autora piszącego po niemiecku,
...