"Diabły z Saints" to polska fantastyka w najlepszym wydaniu. Trzy odrębne historie łączą postaci bliźniaków: Zacka i Alana. Chłopcy cudem uchodzą z życiem z zagłady wioski. W jednej chwili tracą bliskich i dom. Są zdani tylko na siebie. Usiłują znaleźć bezpieczne schronienie wędrując przez kraj opanowany przez potwory - diabły i południce - lecz najgorsze okazują się bestie w ludzkiej skórze.
Bohaterowie postawieni w najgorszej możliwej sytuacji muszą radzić sobie z przeciwieństwami. Nie brak im odwagi, ale i rozsądku. Są sprytni i zaradni. Pod wpływem napotkanych przygód zmieniają się i rozwijają, każdy w innym kierunku. Jak to bliźnięta, chłopcy są mocno związani ze sobą emocjonalnie, choć totalnie różni. Zack stawia na siłę i sprawność fizyczną, Alan - na poszukiwanie wiedzy. Ich połączone zdolności pozwalają im przetrwać w dziczy.
Książkę czyta się szybko i lekko. Bohaterowie budzą sympatię a autor umiejętnie stopniuje napięcie.
Akcja powieści toczy się w post-apokaliptycznym świecie. Ludzie zamieszkujący tę krainę nastali całe wieki po znanej nam cywilizacji, która upadła w wyniku wojny.
Zabrakło dokładniejszych informacji o tym czym była Republika i jak doszło do katastrofy.
W książce czas dzieli się między obroty i heksamerony. O ile w przypadku tych pierwszych łatwo domyśliłam się o co chodzi, o tyle drugie nadal stanowią dla mnie zagadkę. Szkoda, że Marcin Rusnak nie zawarł w powieści choćby skróconej wersji wydarzeń, przez które świat zmienił swe oblicze.
"Diabły z Saints" to pierwszy tytuł tego autora, który miałam okazję przeczytać, lecz z pewnością nie ostatni.
Dziękuję Grupie Wydawniczej Morgana za egzemplarz recenzencki.