O książce: Czy warto czytać dawną satyrę i dawne dowcipy? Czy taka lektura nie będzie grzebaniem się w rzeczach ewidentnie nieaktualnych? A przede wszystkim czy zdoła nas to jeszcze rozśmieszyć? Takie pytania mogą się nasunąć czytelnikowi, który sięgnie po naszą książkę, będącą przekrojowym wyborem z dawnego humoru polskiego. Część z tego, co znajduje się na kartach tego zbioru, pochodzi z czasów I Rzeczypospolitej, ale zdecydowana większość jest z czasów rozbiorowych. A wtedy Polska i Polacy znajdowali się w zupełnie innej niż obecna sytuacji... Humor naszych przodków nie jest dla nas niezrozumiałym bełkotem. Także i on nas kształtował i kształtuje na równi z wielkim dziedzictwem kultury pozostawionym nam w spadku ? jak literatura, wielkie czyny polityczne i militarne czy zabytki architektoniczne. Możemy się przekonać, że nasi przodkowie nie byli więźniami jakichś sztywnych norm, a byli w swoich przeżyciach ludzcy. Jakże my jesteśmy do nich podobni, przeżywając swoje sprawy. Mogli nie mieć swojego państwa, ale ich drwiny z zaborczych instytucji politycznych, w których brali udział, są porównywalne z tymi, jakimi obdarzamy Sejm, który wybieramy sobie sami. Nie mówiąc już o tak ponadczasowych sprawach jak małżeństwo czy pieniądze. Dzieli nas wiele, lecz i sporo łączy. Lektura tej książki może więc dostarczyć nam zarówno rozrywki, jak i chwili refleksji. I jeszcze jedno. Przekonają się państwo, że przysłowiowa broda niektórych dowcipów jest naprawdę długa! Fragmenty: * * * ? Kelner, czyj to pies? ? To pies gospodarza. ? A czy gryzie? ? O, niech pan będzie spokojny, wcale nie gryzie. ? To szkoda wielka, chciałem mu zaproponować, aby ugryzł kawałek befsztyku, na którym ja zęby połamałem. * * * WLAZŁ KOTEK NA PŁOTEK Wlazł kotek na płotek po żerdzi, Że będzie posłował, tak twierdzi. A cieszy się z niego nasz ludek, Bo posłem być może i dudek. ? Zleź, kotku, z płoteczka, nieładnie, Bo jeszcze waść przy tym upadnie. A kotek utrzymać się sili, Bo głosy dla niego kupili!