Ona jest stażystką w Sanatorium dla Dzieci ze Schorzeniami Nerwicowymi, Wadami Wymowy oraz Charakteru, on słynnym psychiatrą i dyrektorem tego sanatorium. Łączy ich uczucie i układ, którego siły zmieniają się wraz z upływem czasu.
Młodziutka pielęgniarka zakochana i zapatrzona w autorytet, jakim jest jej przyszły mąż. Chce być taka jak on, chce być doktorem Straussem. Nawet ubraniami manifestuje swoje ambicje. A potem nagle wszystko się zmienia. Autor pokazuje jak życie potrafi z nas żartować, jak bardzo potrafi dokopać. Geniusz traci światłość umysłu i staje się poniekąd dzieckiem, a ona w końcu tą, którą chciała być. I to jest najmocniejsza strona tej książki - relacja małżonków. Autor opisał ją dość chaotycznie, wplatając w nią historie pacjentów. Ten chaos tutaj jest wybitnie na miejscu. Miałam wrażenie, że potęgował szaleństwo, nie pozwalał go ujarzmić, a nawet sprawiał, że ono udzielało się czytelnikowi.
Gdzieś w tej całej krótkiej, ale bogatej historii dotykamy spraw bolesnych, doświadczamy trudów życia, zmagamy się z wyrzutami sumienia i z chęcią walki o swoją tożsamość. Wdzieramy się w intymny świat dwojga ludzi i nie możemy się powstrzymać przed podglądaniem ich. Czerpiemy od nich, uczymy się, otwieramy szeroko oczy.
„Dawki fantomowe” mnie zachwyciły. Jestem po ogromnym wrażeniem zarówno pomysłu, jak i jego realizacji. Język tej książki to po prostu uczta.
Pr...