Każdy z nas ma takie książki, które zapadają nam w pamięć i nawet po latach jesteśmy w stanie przypomnieć sobie, o czym były, przywołać wrażenia i towarzyszące lekturze odczucia.
Jednak są też takie pozycje, które ujmują nasze serca i postanawiają zostać tam na bardzo długi czas ze względu na to, że w jakimś stopniu przypominają nasze życie, jakieś wydarzenia, czy jesteśmy w stanie mocniej, niż zazwyczaj identyfikować się z bohaterami.
Dla mnie taką książką jest “Dante” Natalii Haus drugi tom serii Prawdziwe oblicze.
Zapraszam na recenzję książki. Bardzo osobistą recenzję, którą mam wrażenie pierwszy raz, aż w takim stopniu napisały po prostu moje emocje.
Tytułowy bohater Dante to mężczyzna, dla którego dotąd nie liczyły się głębsze uczucia czy związki. Obciążająca psychicznie i fizycznie praca, po której zazwyczaj chętnie spotykał się kobietami, które sam określił później, jako “jednorazowe”. W mężczyźnie po śmierci kolegi z pracy następuje zmiana, coś zaczyna dojrzewać, a w głowie kłębią się przeróżne myśli.
Ponadto w jego życiu pojawia się piękna, ale wycofana kobieta o fiołkowych oczach.
Nasturcja nie jest przeciętną dziewczyną. Jej przeszłość pozostawiła trwałe ślady w jej psychice, a choroba w wyglądzie zewnętrznym..
Gdybym miała w skrócie rzucić hasłem, które bardzo zwięźle miałoby opisać moje ogólne wrażenia po lekturze, chyba nie potrafiłabym teg...