Dariusz Suska w "Czystej ziemi" udowadnia, że najlepiej w swoim pokoleniu odrobił lekcje oswajania rozpadu i przemijania. Jego wiersze to czułe, choć zimne dłonie tulące drobiażdżki, grudki istnienia, wszystkich pobitych przez najgroźniejszych chuliganów - czas i śmierć. Wcześniejsze wcielenia, wyczyny, podboje, chłopięce mitologie kurczą się w piąstki, którymi nie można nawet pogrozić tłoczącym się wkoło ciemnościom.