Dość ciekawy tekst, którego nie ma potrzeby demonizować i nieroztropne byłoby się z nim nie zapoznać. Dostarczył mi mnóstwo materiału do przemyśleń.
Rzecz jest o zmianach technologicznych, które już mają miejsce i ogromny wpływ na "rozwój" świata, który wydaje się być już nie do zatrzymania. Łączą one świat cyfrowy, fizyczny i biologiczny, stwarzając wielkie możliwości, ale jednocześnie przynosząc nieznane nam wciąż zagrożenia oraz ich skalę w perspektywie długofalowej. Jak wszystko co nowe, ułatwienia mają swoje zalety i wady. Warto zobaczyć jak owe zmiany widzi bogacz ze swojej banieczki i wypunktować, czego pod uwagę nie bierze Światowe Forum Ekonomiczne i "tęgie" głowy. Niedobrze jest pomijać czynnik emocjonalny i kulturowy w omawianych zmianach.
Niektórzy mówią, że jest to manifest komunistyczny. Nie wiem. Nie znam się do końca. Ale myślę, że nie ma co panikować, że ktoś nam próbuje układać rzeczywistość. Życie już wielokrotnie zweryfikowało plany, decyzje i niebezpieczne wizje antyutopii. Gdy się lekceważy pojedynczego mieszkańca Ziemi, którego liczbę przedstawia się w miliardach i jego niezaspokojone podstawowe potrzeby zasypując go wieloma pięknymi ale raczej zbędnymi przedmiotami/funkcjami/usługami to raczej wróży to zupełnie innego rodzaju rewolucję. Żeby tylko rewolucję, a nie totalną destrukcję jako takiego ładu i porządku społecznego. I wątpię, by przed tym ruchem uchronił się "pion decyzyjny". Człowiek to jednak zwierzę i podstawą jego działań w skrajnych okolicznościach jest instynkt, a dopiero w drugim odruchu myślenie racjonalne.