Poeci czytają poetów. Czytają intensywnie, bardzo uważnie. Nie raz, nie dwa. Wsłuchuj się. Zwłaszcza w poezję tych najbliższych sobie i tych spod przeciwnego znaku. Zapamiętują to, co dla nich najważniejsze, z czym się identyfikują. I to, co najbardziej ich dotyka, boli, budzi zasadniczą niezgodę. Te wersety zapadają w pamięć jednych i drugich, krążą w poetyckim krwiobiegu jak białe i czerwone krwinki.
A potem, gdy piszą wiersz, to te zapamiętane wersy, potrzebne w danym momencie, zaczynają błyskać na ekranie pamięci. Poeta sięga po nie, wpisuje je w swój własny wiersz, w którym zaczynają pełnić rolę aluzji, cytatów, bądź kryptocytatów. I poeta niekoniecznie musi pamiętać, z którego wiersza danego poety to wziął, choć niewykluczone, że pamiętał może. Najważniejszy jest dla niego ich ton, wymowa, przesłanie. natomiast wysłuchać i zlokalizować te nawiązania – to rzecz czytelnika, badacza.
Pierwszoplanowymi uczestnikami opisywanego przez Joannę Salamon tajemnego dialogu są: Mickiewicz, Słowacki, Gombrowicz, Miłosz, Herbert. Postacią, wokół której skupia się ukryta rozmowa – Wielki Mistrz poezji polskiej, Jan Kochanowski. W jej toku krystalizują się dwa nieformalne stronnictwa – żywioł „lechickich”, „koroniarski” (Kochanowski, Słowacki, Gombrowicz, Herbert) ściera się z opcją „litewską” (Mickiewicz, Miłosz). Książka podzielona została na dwadzieścia cztery rozdziały, z których każdy jest faktycznie rozbudowaną medytacją o literaturze polskiej. Jego temat zarysowuje zawsze jeden z wierszy autora Pana Cogito. Opisując Herberta jako poetę dialogu, autorka stara się umieści jego twórczość na tle wcześniejszej tradycji i czyni to znacznie wnikliwiej od swych poprzedników. Próbuje również dowieść, że znakomity pisarz reagował (choć nie zawsze wprost) na chybione interpretacje i próby manipulacji.
Jan Tomkowski