Fragment: I. Początek z jaszczurką
Dwaj chłopcy przysiedli na murku opodal dworca autobusowego w Kartuzach. Zawinąwszy postrzępiony brzeg pękatej, papierowej torby, która stała pomiędzy nimi, garściami czerpali stamtąd soczyste, białe czereśnie. Gapili się na dziewczyny, trochę gadali, bacznie jednak śledzili wzrokiem każfdy pekaes, jaki pojawiał się na horyzoncie.
- Jeszcze pół godziny i spadam - wykrzyknął ze złością chuderlawy dryblas w okularach, które mu ustawicznie zjeżdżały na wydatny nos. poprawiał je przeto z niecierpliwością. - Jak się umawialiśmy? pół dnia straciłem w tej dziurze i wciąż nie możemy się stąd ruszyć. Po co przywlokłeś z sobą tę smarkulę? Z tego będą same kłopoty. To miała być męska wyprawa, z nie jakieś wczasy dla małolata.
Dwaj chłopcy przysiedli na murku opodal dworca autobusowego w Kartuzach. Zawinąwszy postrzępiony brzeg pękatej, papierowej torby, która stała pomiędzy nimi, garściami czerpali stamtąd soczyste, białe czereśnie. Gapili się na dziewczyny, trochę gadali, bacznie jednak śledzili wzrokiem każfdy pekaes, jaki pojawiał się na horyzoncie.
- Jeszcze pół godziny i spadam - wykrzyknął ze złością chuderlawy dryblas w okularach, które mu ustawicznie zjeżdżały na wydatny nos. poprawiał je przeto z niecierpliwością. - Jak się umawialiśmy? pół dnia straciłem w tej dziurze i wciąż nie możemy się stąd ruszyć. Po co przywlokłeś z sobą tę smarkulę? Z tego będą same kłopoty. To miała być męska wyprawa, z nie jakieś wczasy dla małolata.