Książka już się '' zestarzała ''. W końcu datuje się gdzieś w latach dwudziestych minionego stulecia . Da się przeczytać , ale miejscami mocno przynudza . Zwłaszcza pod koniec mdłe pseudofilozoficzne bla bla na temat miłości , a raczej szkodliwości jej obecności w życiu ludzi . Język też nacechowany ''starymi '' pojęciami , bo przecież '' Cała ma istność poczynała dążyć , ciągnąć ku niemu '', nikt już dzisiaj tak nie mówi . Sama historia też nie spowodowała we mnie napięcia . Jest to raczej historia mocno znudzonej , bogatej panny która w pamiętniku opisuje swoje znudzenie oraz nieco ironicznie ludność ówczesnej naszej pięknej stolicy . Cwaniaków , dorobkiewiczów i kawalerów czyhających na takie posażne panny jak ona . (Te opisy były nawet niezłe). Nic dziwnego więc , że owa panna daje się uwieść pewnemu oszustowi , tytułowemu Czarnemu Adeptowi , przywódcy jakiejś dziwnej szemranej sekty wyznawców Bafometa . Co oczywiście ma dość drastyczne , chociaż przewidywalne skutki . Mnie ta książka znudziła , ale jak ktoś lubi takie klimaty , to czemu nie przeczytać .