Opinia na temat książki Cyrk martwych makabresek

Jak dobrze było wrócić do świata kreowanego przez autorkę! Tym razem książka przeznaczona jest dla młodszego czytelnika, ale ja się bawiłam wspaniale. Franek i Finka to bliźnięta, których mama ciężko zachorowała, więc czeka ich spędzenie wakacji z dziadkiem. Niby nic, ale.... Mama dzieci jest zielonym kciukiem (jakie miłe nawiązanie do historii Koźlaczek), dziadek bestiarem (zupełnie jak przyjaciółka Salci), a cyrk, kóry prowadzi, przemieszcza się po Rubieżach (czyli w miejscu odwiedzanym przez Nikitę i Robina). Już te pierwsze nawiązania są absolutnie cudowne, pozwalają po raz kolejny zanurzyć się w magii.
Z czasem dowiadujemy się, jakimi mocami dysponują Franek i Finka, odkrywamy podstępy nekromanty i obserwujemy, jak dzieciaki walczą o dobre zakończenie przygody, po drodze odczarowując ogary piekielne, spotykając smoki i przekonując do swoich działań nawet elfy.