„Cud glorii” którego nie było. Bo Gloria, kilkuletnia dziewczynka umiera pokonana przez nowotwór. Cudem tutaj nie jest jej wyzdrowienie tylko najwyraźniej jej niesłabnąca wiara w Boga, w jego sens w takim postępowaniu i umacnianie wiary w innych. Cudem zapewne jest tez jednoczenie się wyznawców wiary oraz nawoływanie się nowych członków do modlitw w sprawie uzdrowienia tej niezwykłej dziewczynki. Niezwykłej bo otwartej i ciepłej, pozornie nienaznaczonej cierpieniem. Dziewczynki nad wyraz dojrzałej i świadomej. I gdybym nie była ciekawa dalszego życia Glorii (bo wierzyłam ze dziewczynka wyzdrowiała). I gdybym nie poszperała na internecie i nie dowiedziałabym się o jej przegranej walce, to dokończyłabym opowieść. Ale żal i złość przez tytuł książki który wprowadza w błąd, bo sugeruje całkowite uzdrowienie, zniechęcił mnie do ukończenia lektury. Nie chcę czytać smutnych historii.