Po pierwsze muszę zaznaczyć to, że autorka ma cudowne pióro, które jest tak prawdziwe i magiczne jednocześnie. Potrafi dodać wiary w samego siebie, pomimo iż postać nie do końca potrafi powrócić do ponownych przypływów sił witalnych. Przeczytałam egzemplarz przedpremierowy, więc nie powiem wam nic o składzie, druku czy zbudowaniu, gdyż to przeważnie ulega zmianie. Jedynie mniejsza ilość dialogów jak sądzę pozostanie bez mian. Wszystko przez to, że pomimo iż postacie spotykają tu inne osoby, to jednak bardzo dużo nam opowiadają, przeważnie o sobie i męczących ich problemach. A jeśli nie czytaliście części pierwszej z serii ,,Córki żywiołów", to nic takiego, bo każdą z nich można czytać osobno. Dotyka jakby innych sfer w życiu, które są tu głównymi wątkami. Ten tom przepełniony jest odnajdywaniem inspiracji, których od kilku dobrych miesięcy naszej postaci brakuje. Opisuje nam co robiła, by wena twórcza jej powróciła i jak nie potrafiła zrozumieć, że jej ostatnia seria zyskała tak ogromny rozgłos. Pewnego dnia dostała przesyłkę w której tkwiła rzeźba Sylfidy. Nie wiedziała kim jest tajemniczy adresat, ale była pewna, że życzy jej jak najlepiej. Kiedy w niedługim czasie zauważyła piękną ważkę o krystalicznych skrzydełkach i tęczowym korpusie, ona nagle zniknęła, jakby ulotniła się. To ją skłoniło do poszukiwań nadawcy posągu, który wydawało jej się, że wciąż ją obserwował. Cokolwiek tutaj się nie dzieje, to jest owiane wielką tajemnicą i niepokojem. Również widok młodego sąsiada wprowadza ją w dziwny stan. Wychodzi na to, że coś wokół niej zaczyna się dziać, a ona tchnięta nowymi wrażeniami co jakiś czas skleja trochę stron swojej nowej powieści. Jednak czy na tym jest koniec? Dlaczego nawet jej rodzice zachowują się dziwnie, jakby ktoś wprowadził ją do dziwnego snu, którego zakończenia nie znała? Czyżby coś niebawem miało się wydarzyć?
Oj ogromnie podziwiam klimat, jaki udaje się zbudować autorce. Pokazała nam postacie, które jakby chcą wierzyć w innych ludzi, a mogą zostać oszukani. Ukazała również tych, którzy twierdzą, że są szczerzy i tylko przestrzegają ją przed innymi, których powodów do skrzywdzenia nie rozumieją. A wam jak się wydaje, co wpływa na naszą wenę twórczą, bez względu jakiego tematu by nie dotyczyła? Czy są to ludzie wokół nas, pełna cisza, czy zagadkowe prezenty w których pokładamy nadzieję?
Historia wciąga bez końca i później czujemy się zagubieni, że ostatnia strona została przez nas wyczytana. Czuć tu w klimacie dziwne powiązanie z naturą i życiem na ziemi. Jakby ktoś otwierał przed nami nowy świat, nowe możliwości, gdzie możemy korzystać z niego bez granic. Opowieść przywraca wam wiarę w siebie i przywołuje do tworzenia rzeczy, które robicie z pasją. Bardzo mi zaimponowała, dlatego ogromnie ją polecam!