Księżna Daisy von Pless wydała trzy autobiograficzne książki. Dwie z nich: „O sobie” z 1928 r. i „Lepiej przemilczeć” z 1931 r. powstały w oparciu o pamiętnik, który prowadziła przez dwadzieścia pięć lat. Trzecia: „Co przemilczałam” z 1936 r., której polski przekład oddajemy właśnie w Państwa ręce, była jej relacją opartą na wspomnieniach i listach o ludziach i wydarzeniach, uznanych przez nią za na tyle znaczące, aby przekazać je szerszej publiczności.
W 1936 r. księżna Daisy była już ciężko chorą osobą przykutą do wózka inwalidzkiego. Zniknęło jej kiedyś tak bujne życie towarzyskie, dalekie podróże stały się niemożliwe, a chęć powrotu do ukochanej Anglii przekształciła się w niespełnione marzenie. Pozostały jednak wspomnienia i dużo czasu do rozmyślań przy kominku nad życiem, nad światem, nad przeszłością oraz pragnienie podzielenia się nimi z innymi. Niektóre z tych przemyśleń były głęboko filozoficzne, inne raczej naiwne, jeszcze inne odzwierciadlały powszechnie wtedy panujące przeświadczenia i mentalność polityczną ludzi jej pokolenia i pokroju. Wszystkie, na swój sposób, niezwykle ciekawe i malujące, czy to poprzez krytykę czy osobistą lub stereotypową pochwałę, niesłychanie ciekawy obraz czasów, w jakich przyszło jej żyć. Niechęć do komunizujących Żydów była wtedy powszechna, a Hitlerowi, który jeszcze nie odkrył wszystkich swoich kart, oddawano hołd za odbudowę Niemiec. Straszyły widma kolejnej wojny i komunizmu.
Księżna von Pless interesowała się polityką i znała wielu jej przedstawicieli. Kilku z nich szczegółowo nam zanalizowała. O tych, których osobiście nie znała, wiedziała dużo i potrafiła ich trafnie umiejscowić. Ciekawe, że nie był jej obcy Józef Piłsudski i że uważała go za człowieka wybitnego.
Parę rozdziałów swojej książki poświęca mężczyznom, którzy albo się w niej kochali albo byli nią zafascynowani. Ich listy świadczą, że każdy z nich był jej wdzięczny za czas jaki im niegdyś poświęciła i wracał pamięcią do chwil z nią spędzonych. Księżna znana była z uprzejmości wobec gości, lubiła flirtować i rozkochiwać w sobie swoje „ofiary”.
Wszystkie te fascynujące migawki z przeszłości zawierają ciekawe detale i odnośniki do jej życia, upodobań i poglądów, sprawiając, że niniejszy tom jest dla nas kopalnią „nowości” o księżnej. Odkrywamy w nim imiona jej piesków, dowiadujemy się więcej o jej dzieciństwie, czytamy opis jej prezentacji na dworze królewskim, poznajemy jej opinię na temat piękna kobiet i „szkodliwości” kina. Chodzimy wraz z nią po jej monachijskim domu lub razem zwiedzamy urocze zakątki Bawarskich Alp. Ale chyba najważniejszą „nowością”, a jednocześnie miłym zaskoczeniem dla czytelnika będzie odkrycie jej erudycji, przejawiające się w cytowaniu i odwoływaniu się do dzieł dawnej i współczesnej sztuki i literatury oraz do historii i jej bohaterów. Fakt, że pomimo braku wykształcenia, księżna swobodnie poruszała się w świecie metafor i porównań, wskazuje na jej szerokie oczytanie i inteligencję, brak której był jej w przeszłości niesłusznie zarzucany.