"Z oddali małżeństwo jawi się jako coś niezwykle prostego: dwoje ludzi się pobiera, rodzą im się dzieci. Mieszkają razem, starają się być dla siebie mili, usiłują brnąć naprzód. Znajomi, miłość, przyjaźń, jedzenie, picie, spanie, praca zawodowa, utrzymanie domu, w niedzielę wycieczka, wieczorami czasem kino! To wszystko. Przy bliższym jednak spojrzeniu cała ta historia rozpada się na tysiące drobnych problemów..."
Niestety autor nie odpowiedział na pytanie, które stawia tytułem swojej książki. Nie wiadomo co dalej z tym szarym człowiekiem Johannesem Pinnebergiem i jego rodziną. Czytelnik sam musi się tego domyślić, co w sumie wcale nie jest takie trudne, wiedząc gdzie i w jakim czasie osadził Fallada swoich głównych bohaterów.
Główną rolę w tym "filmie" gra kryzys, szalejąca inflacja i coraz większe bezrobocie to tło wszystkiego, co się tutaj wydarza. Jak wiele jest w stanie znieść człowiek, by nie stracić pracy i własnego człowieczeństwa, dokąd jest w stanie pozostać uczciwy. Czy do tej pory kiedy nie ma pieniędzy na czynsz, czy może dopiero do tej, kiedy nie ma co dać małemu dziecku do zjedzenia?
Bardzo smutna to historia, ale dzieci rodzą się na potęgę zupełnie niepomne na panoszący się kryzys, na porodówce gdzie rodzi Emma, czyli Jaginka, żona Hansa, wciąż brakuje łóżek. Fallada tak opisuje szpital niemiecki w początkowych latach trzydziestych XX wieku:
"Tu właśnie leżą setki, tysiące ludzi, umierają powoli albo szybko, niektórzy w...