W Dzieżmoli w posiadłości słynnego reżysera i scenarzysty Sławomira Barsa odbywa się przyjęcie w gronie filmowców związanych z wytwórnią filmową "Wir". Wydawać by się mogło, że mamy do czynienia z grupą przyjaciół ale jest wręcz odwrotnie. Uczestnicy przyjęcia są ze sobą skłóceni, skonfliktowani, kopią pod sobą dołki, knują intrygi. W trakcie przyjęcia dochodzi do zgonu jednej z jego uczestniczek Jolanty Kordes. Okazuje się, że zmarła ona wskutek zatrucia arszenikiem a bezpośrednim sprawcą jej śmierci był kot, którego pazury były obsypane tą śmiertelną trucizną. Śledztwo w tej sprawie prowadził kapitan Sebastian Chmura z Komendy Głównej MO a w kręgu jego zainteresowań jako potencjalni podejrzani figurowali wszyscy uczestnicy przyjęcia gdyż każdy z nich miałby motyw aby zamordować Jolantę Kordes. Prawda okazuje się jednak szokująca. To Jolanta Kordes jest sprawczynią swojej śmierci choć nie było to samobójstwo a zamierzała zabić zupełnie kogo innego. To kot zamiast skoczyć na kogoś innego skoczył na Jolantę gdyż najbardziej ją lubił.